Po wygranej Donalda Trump'a w Stanach Zjednoczonych rynek zareagował jednoznacznie. Wszystkie prognozy, które wcześniej przepowiadały „Armagedon" na rynkach zostały odwołane. Aktualnie każdy patrzy na S&P 500 i na myśl przychodzą mu jedynie nowe szczyty. O ile w krótkim terminie jest to uzasadnione (dobra sytuacja na rynku międzybankowym w USA), to w długim przerażające. Pomimo tego najwięcej uwagi przykuwa rynek obligacji skarbowych, rentowność wyskoczyła do dawno niewidzianych poziomów.
Zanim zajmiemy się rentownością obligacji, to należy zastanowić się nad aktualnym zadłużeniem Stanów Zjednoczonych, który wynosi ponad 100 proc. PKB (mowa o zadłużeniu rządowym).
Źródło: Bloomberg
Przez dwie kadencje Pana Obamy dług wzrósł 10.6 biliona USD do 19.8 biliona USD! Jest to kwota, które nigdy nie może zostać w uczciwy sposób spłacona. Ponadto system kreowania waluty w Stanach Zjednoczonych skonstruowany jest tak, że dług nigdy do końca nie zostanie spłacony. Przy tak dużym zadłużeniu ostatni wzrost rentowności może być jedynie korektą w 35 letnim trendzie spadkowym, przedstawia to wykres poniżej.
Źródło: Bloomberg
Powyższy wykres przedstawia rentowność obligacji 30 letnich w długim terminie. Trend jest tylko jeden – spadkowy.
Przy tak dużym zadłużeniu rentowność obligacji musi pozostać na niskim poziomie, jeżeli doszłoby do wzrostu rentowności np. o kolejne 500 punktów bazowych, to bankructwa na poziomie rządowym, korporacyjnym oraz prywatnym byłyby chlebem powszednim. Taka sytuacja negatywnie odbija się również na zadłużeniu Polski. Jeżeli ktoś będzie chciał wykorzystać aktualną sytuacją strict spekulacyjnie, to może dokonać tego poprzez kontrakty CFD.
Mateusz Groszek
Analityk Rynków Finansowych