Polityka FEDu. Kolejna bańka na giełdach, czy realna pomoc gospdarce?

Listopad 05, 2015 13:52

Banki centralne po obniżeniu stóp procentowych praktycznie do zera zaczęły realizować niekonwencjonalne metody stymulacji gospodarski. Zaczęto na potęgę stosować tak zwany "dodruk" pieniądza. Program ma między innymi pobudzić akcję kredytową, zwiększyć inwestycję i tym samym wzrost gospodarczy. Czy jednak realna gospodarka na tym zyskuje? Czy wystarczy zwiększyć podaż pieniądza, aby poprawić kondycję gospodarki?

Pierwszym bankiem, który zdecydował się na program luzowania ilościowego (QE - quantitative easing) był Bank Japonii. Kraj Kwitnącej Wiśni od końca lat 80. zmaga się z recesją bądź stagnacją w gospodarce. W 2009 roku po wybuchu kryzysu finansowego na ten krok zdecydował się System Rezerwy Federalnej oraz Bank Anglii, o czym mniej się mówi. Z kolei na początku 2015 roku Europejski Bank Centralny zdecydował się na wprowadzenie programu w strefie euro. Władze wspomnianych banków, po tym jak obniżenie stóp procentowych praktycznie do zera nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, zdecydowały się na zwiększenie podaży pieniądza. Po prostu ma być więcej gotówki w obiegu i ma być chętniej wydawana. Pobudzimy akcję kredytową, zwiększymy inwestycję, zwiększymy dynamikę wzrostu gospodarczego, tak tłumaczono. Czy rzeczywiście jest to takie proste? I czy rzeczywiście tylko o to chodziło?

Wyjaśnijmy czym w ogóle jest ilościowe luzowanie. Bank centralny skupuje od banków centralnych różne papiery wartościowe, mogą to być 10-letnie obligacje skarbowe lub inne aktywa finansowe. Kwoty jakie bank centralny angażuje w tego typu programy są ogromne. Pierwszy program QE zastosowany przez FED wyniósł 1,25 biliona USD! QE2 miał wartość 1 biliona USD, QE3 około 1,6 biliona USD. Ponadto w trzeciej odsłonie programu zdecydowano się na zakup od banków komercyjnych papierów wartościowych, których zabezpieczenie stanowią wierzytelności hipoteczne. Papiery nazywają się mortgage-backed securities, MBS. Kredyty hipoteczne, które były zabezpieczeniem tych papierów były w dużej mierze niespłacalne, gdyż zostały udzielone osobom, którym nigdy nie powinny być udzielone, ze względu chociażby na brak stałych dochodów, takie przypadki również się zdarzały. Banki komercyjne angażowały się w bardzo ryzykowne papiery, po czym FED wykupił je, przenosząc straty na siebie, w momencie kiedy cały rynek zawalił się. Zresztą prędzej czy później musiało dość do przegrzania rynku. Każda bańka kiedyś pęka. Banki okazały sie instytucjami "too big to fail", nie można doprowadzić do ich upadku, gdyż koszty społeczne byłyby za duże. Jak na ironię uratowane banki przejęły część mniejszych, stając się jeszcze większe. Przypadek?

Czy realna gospodarka Stanów Zjednoczonych zyskała? Władze FEDu twierdzą, że tak. Oczywiście takie stanowisko nie zaskakuje, choć trzeba przyznać, że od 2010 roku sukcesywnie stopa bezrobocia spada. Największym problemem wciąż jest inflacja, ale to jest tłumaczone niskimi cenami surowców. Ponadto mało wspomina się o długu publicznym, który wzrósł do ponad 100% PKB. W 2006 roku wynosił około 60%.

Z pewnością zyskały giełdy na wszechobecnym tanim pieniądzu. Widać to wyraźnie na wykresie miesięcznym amerykańskiego indeksu S&P 500, który jest najbardziej popularnych indeksie na nowojorskiej giełdzie. W marcu 2009 roku FED ogłasza QE1. Od tego czasu, aż do marca 2010 roku kiedy program został zakończony indeks idzie do góry. Następnie w sierpniu 2010 roku dociera na rynek informacja, ze w listopadzie zostanie uruchomiony program QE2. Ruch wzrostowy kończy się w czerwcu 2011 roku wraz z końcem programu QE2. Następnie we wrześniu 2012 roku FED informuje, że planuje uruchomić QE3. Rynek rośnie do października 2014 roku, kiedy ten program został zakończony. Oczywistych wskazówek pokazujących w jakim kierunku będziemy zmierzać było wystarczająco. Obecnie nie jesteśmy w stanie przebić ostatnich historycznych maksimów, a FED przymierza się do podwyżek stóp. Nie oznacza to automatycznie, że za chwilę czekają nas bardzo duże spadki na Wall Street, ale należy zachować szczególną ostrożność.

Bartosz Zawadzki
Szef Działu Analiz


To również Cię zainteresuje:

Podatek od transakcji finansowych. Przepis na katastrofę?
Czy nowoczesne metody inwestowania są dostępne dla każdego?
Finanse publiczne w rękach Trybunału Konstytucyjnego