Wczoraj ukazał się coroczny raport nt. stanu gospodarki tworzony przez administrację prezydenta Stanów Zjednoczonych. Mimo, że raport jest przygotowany cyklicznie można powiedzieć, że ten podsumowuje całą prezydenturę Baracka Obamy. Oczywiście ówczesny prezydent nie ma szans na kolejną kadencję, może jedynie przekonywać, że wyborcy powinni znowu zagłosować na osobę z Partii Demokratycznej.
Raport w szczególności podkreśla, że znacząco udało się obniżyć bezrobocie, które obecnie wynosi poniżej 5%, a jeszcze pod koniec 2009 roku było to dwa razy więcej. Podkreślany jest również wzrost dynamiki PKB, które w tym roku wyniosło o około 2%. Oczywiście problemem była i nadal pozostaje zbyt niska inflacja. Głównymi czynnikami wpływającymi na utrzymującą się niską inflację są tanie surowce, a przede wszystkim ogromna przecena ropy naftowej. Ponadto administracja Prezydenta ocenia, że gospodarka amerykańska w większym stopniu straciła, niż skorzystała z taniego surowca energetycznego. Ceny ropy, które momentami spadały do poziomów widzianych w 2003 roku mocno uderzyły w branżę wydobywczą i znaczący sposób ograniczyło inwestycje w wydobycie z łupków tego surowca.
Również pokuśmy się o podsumowanie okresu urzędowania obecnego prezydenta. Na wstępnie trzeba przyznać, że nie był to łatwy czas dla gospodarki Stanów Zjednoczonych. Największy kryzys finansowy od wielu lat z jakim przyszło się zmierzyć spowodował, że zostało podjętych szereg decyzji. Za czasów administracji Baracka Obamy stopa funduszy federalnych przez siedem lat praktycznie wynosiła zero. Dodatkowo Rezerwa Federalna wprowadziła program skupu obligacji o wartości bilionów dolarów. Program QE (quantitative easing) został zakończony w październiku 2014 roku.
Program miał na celu pobudzić akcję kredytową i tym samym dynamikę wzrostu gospodarczego. Chyba nie do końca się to udało. Cześć tego ogromnego kapitału wylądowała na Wall Street, co widać na wszystkich głównych indeksach amerykańskich. Wydaje się, że głównym beneficjentami programu, który miał pobudzić gospodarkę znowu okazała się garstka ludzi, którzy przewidzieli skutki takich działań rządu. Trzeba jednak przyznać, że Stany Zjednoczone mogą pochwalić jedną z większych dynamik rocznego PKB i jednym z najniższych poziomów bezrobocia wśród krajów rozwiniętych.
Również za czasów prezydentury Baracka Obamy podniesiono stopę funduszy federalnych do poziomu 0,25 – 0,5% pierwszy raz od dziewięciu lat, kończąc tym samym siedmioletnią erę praktycznie zerowych stóp za oceanem. Działanie te, a dokładniej zapowiedzi tych działań spowodowały silne umocnienie dolara amerykańskiego. W pewnym momencie spekulowane, że główna para walutowa spadnie poniżej parytetu. Na razie nic takiego się nie stało, choć szanse oczywiście są. Cały czas polityka Fed i Europejskiego Banku Centralnego mocno się rozjeżdża, co powoduje spadek kurs EUR/USD, choć spadki te nie są już tak spektakularne.
Rzeczywiści kilka rzeczy udało się zrobić. Przede wszystkim spadło bezrobocie, wzrosła dynamika wzrostu gospodarczego, nie upadło kilka bardzo dużych banków. Ostatnia wymieniona kwestia pewnie najmniej interesuje zwykłych Amerykanów. Pewnie również nie interesuje ich to, że koszty programów naprawczych sięgały bilionów dolarów, a dług publiczny przekracza 100% PKB. Jeszcze nikt w historii Stanów Zjednoczonych nie zadłużył tego kraju w takim stopniu, jak ówczesny prezydent. Niestety kiedyś trzeba będzie zapłacić ten rachunek.
Bartosz Zawadzki
Szef Działu Analiz