Bogdan

Pan Bogdan, 55 lat, przedsiębiorca z województwa śląskiego. Rachunek rzeczywisty w Admiral Markets od 2009 roku. Średnioroczna stopa zwrotu za okres 2009-2011 ponad 67%. Transakcje realizowane głównie na rynku walutowym (82% transakcji, głównie pary walut EURUSD oraz AUDUSD) oraz kontraktach indeksowych (18% transakcji, głównie S&P500).

1. Czym zajmuje się Pan na co dzień? Czy inwestowanie jest Pana głównym źródłem przychodów?

Na co dzień inwestuje na forexie. Jeszcze kilka miesięcy temu prowadziłem swój własny biznes, mogę powiedzieć, że w branży transportowej, ale teraz już za większość rzeczy odpowiedzialny jest mój syn, więc mam więcej czasu na waluty.

2. Jak zaczęła się Pana przygoda z rynkiem walutowym? Co sprawiło, że został Pan aktywnym inwestorem na tym rynku?

Śmieszna historia. Dużo podróżowałem, szczególnie w interesach, co nieodłącznie wiązało się z wymianą walut. Zawsze szukałem najlepszej okazji do sprzedaży/ kupna. Zacząłem się interesować, od czego to zależy i tak się zaczęło. Droga zupełnie inna niż w większości przypadków, kiedy forex jest w pewnym sensie następstwem gry na giełdzie czy na kontraktach terminowych. Ja od początku zainteresowałem się jedynie walutami. Oczywiście nabywania wiedza nie miała za dużo wpływu na to czy wymieniałem pieniądze tydzień wcześniej czy później ale była początkiem przygody która trwa do dziś.

3. W jaki sposób dokonuje Pan transakcji na rynku – poprzez automatyczny system transakcyjny czy własną strategię?

Bawiłem się w roboty przez pewien czas jakieś dwa lata temu. Graala nie znalazłem co uświadomiło mi to, że nie ma takiego robota, który byłby w stanie pobić moją głowę. Używam co prawda kilku wskaźników wyszukanych gdzieś na Internecie, które wspomagają handel, ale decyzje podejmuje sam.

4. Jak długo działa Pan na rynku forex? Na jakich instrumentach dokonuje Pan transakcji? Czy są to jedynie pary walutowe czy również instrumenty rynku towarowego, a może indeksy giełdowe?

Oj, długo.. Przynajmniej dla mnie, jakieś 5 lat. Uważam to za swój sukces, chociaż było ciężko i to nie raz i nie dwa… Przez pierwszy rok to była bolesna nauka. Myślałem, że dzięki trzem książkom i kilku zyskownym wejściom wiem wszystko. Pierwsze uzupełnienie depozytu uznałem za wypadek, drugie za przypadek a dopiero trzecie za nauczkę. To zmieniło moje podejście do inwestowania. Cieszę się, że się wtedy nie poddałem…
Inwestuje głównie na eurodolarze, chociaż gdy zaczynałem to jakoś dobrze grało mi się na kangurze (dolar australijski). Chociaż kilkukrotne wyczyszczenie konta mówi co innego. Lubię też SP500, szczególnie ostatnio.

5. Co jest według Pana kluczem do sukcesu na rynkach finansowych? Jakie czynniki Pańskim zdaniem mają największe znaczenie przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych?

Ciężka praca to raz, psychika to dwa. Najważniejsze jest niepoddawanie się. Jeżeli zamierzamy zrezygnować to lepiej się do tego zupełnie nie zabierać. Proszę pomyśleć. Jeżeli zawrzemy kilka zyskownych transakcji na koncie demo to czemu nie możemy ich powtórzyć na koncie real? Pewnie, że możemy, wszystkie ograniczenia narzucamy sobie sami. Nie mówię, że obecnie zawieram same zyskowne transakcje, coś takiego nie istnieje. Ale dużo jest tych zyskownych. Byłoby znacznie mniej gdyby nie kontrola emocji.

6. Czy ma Pan jakiś sposób radzenia sobie z emocjami przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych?

Przestałem panicznie bać się, że stracę pieniądze. Pomogły mi dzienniki treningowe, po przeanalizowaniu ich stwierdziłem, że ponad połowa transakcji zamkniętych "na zero" (po tym jak szła w zamierzonym kierunku szybko przestawiałem SL tak, aby wyjść na zero) doszła by do poziomu Take Profit dając mi w większości około 100 pipsów zysków. Lepszy pokaźny zysk niż uwolnienie się z głupiego strachu przed popełnieniem błędu, prawda? Złe wejścia były i będą, ale to na tych zyskownych się zarabia. Nie będę powtarzał banału aby dawać zyskom rosnąć, ale to był klucz. Emocje same odpuściły jak zobaczyłem, że to faktycznie przynosi efekty. Potem był mały problem z zyskami. Jaki? Były i to był problem. Emocje kazały podwajać stawki, ale wtedy wyleczył mnie właśnie trzeci margin call.

7. Czy może Pan zdradzić szczegóły dotyczące Pana systemu transakcyjnego? Co w Pana przypadku zadecydowało o sukcesie?

Tak jak mówiłem, sukcesem było uwolnienie transakcji, tak aby cena mogła swobodnie chodzić między SL, a TP. Jeżeli tylko co druga moja decyzja jest średnio trafna ale zysk ponad trzykrotnie przewyższa stratę to ciągle jestem na plus prawda? To jest mój szczegół. Nie mam jakiegoś wysublimowanego sposobu inwestowania czy magicznych indykatorów. Jeden, dwa znalezione na Internecie, głownie do wyznaczenia trendu i stref wyprzedania i wykupienia. Niestety nie zdradzę jakich.

8. Jaki jest Pana horyzont inwestycyjny? W jakich momentach wchodzi Pan na rynek?

Teraz to już codziennie. Ale nie skalpuje, można by powiedzieć, że oscyluję między day, a swing tradingiem. Chyba typowo, przynajmniej większość moich znajomych tak inwestuje. Unikam danych, można co prawda złapać jakiś ciekawy ruch ale w większości ja byłem po tej złej stronie dlatego odpuściłem. A tak to normalnie, sesja londyńska, czasem korci aby wejść pod koniec amerykańskiej ale wtedy to już czas dla rodziny i dla siebie.

9. Z jaką częstotliwością przeprowadza Pan transakcje na rynku?

Kilka dziennie. Czasem żadnej, nie lubię piątków. Przymus zawierania transakcji bywa zgubny i przechodzi w nałóg. Oczywiście miałem ten etap w swoim życiu ale tak jak mówiłem trzeci margin call wyleczył mnie z większości "chorób".

10. Czy w większym stopniu polega Pan na egzekucji natychmiastowej czy zleceniach oczekujących?

Natychmiastowych w około 80%.

11. Czy ma Pan jakieś ulubione narzędzia analizy technicznej na podstawie, których podejmuje Pan decyzje inwestycyjne? Czy uważa Pan je jako klucz do sukcesu?

Tak jak mówiłem mam takie dwa trzy wskaźniki, którymi się posiłkuje, ale nie trzymam się ich jakoś sztywno. Jestem generalnie otwarty na różne narzędzia ale też nie używam wszystkich naraz. Wykres to nie choinka.

12. Czy publikacje danych makroekonomicznych Pana zdaniem są ciekawym momentem do wykorzystania?

Tak myślałem na początku, dla mnie nie jest. Mam kolegę który lubi grać pod dane chociaż jego siwe włosy chyba mówią co innego ;)

13. Co może poradzić Pan początkującym inwestorom na podstawie własnych doświadczeń? Jak mogą najlepiej przygotować się do wejścia na rynek? Od czego powinni zacząć? Jak mogą uniknąć najczęściej popełnianych błędów?

Z perspektywy czasu sam zrobiłbym inaczej niż zrobiłem. Na początek solidna edukacja, książki i webinaria. Teraz jest tego znacznie więcej i warto to wykorzystać. Potem konto demo, ale nie za długo, ważne aby nauczyć się platformy i sprawdzić czy nasze spojrzenie na rynek ma ręce i nogi. Potem real, małe kwoty ale też nie za małe, strata musi nas trochę boleć. Musi nas uczyć i motywować do poprawy!

14. Co Pana inspiruje do inwestowania, skąd czerpie Pan energię?

Głównie to że nie muszę rano wstawać ;) Mając swój biznes zawsze musiałem wszystkiego dopilnować. Powoli już mnie to męczyło, dlatego też wszystko przekazałem mojemu Synowi a sam przeszedłem na "emeryturę". Samo to, że robię coś w czym jestem dobry i sprawia mi to przyjemność jest wystarczają inspiracją.

15. Jaką książkę chciałby Pan polecić inwestorom?

Niestety żadna wybitna nie przychodzi mi do głowy. Każdą traktuję tak samo, poszerza horyzonty i z każdej mogę coś wyciągnąć

16. Jaki jest średni procent kapitału jaki Pan zainwestował w jednej transakcji?

Teraz już max 3 %. Wcześniej bywało i 50% ryzyka na kapitale w jednej transakcji.

17. Czy ma Pan jakieś hobby, które pozwala rozładować emocje związane z tradingiem?

Polowanie. Sądzę, że tam też nabyłem szereg cech przydatnych do inwestowania.

18. Jaką jest najlepsza i najgorsza inwestycja w Pana życiu?

Najgorsza to chyba wspomniane 50% kapitału w jednej transakcji. Bolało. Najlepszej nie pamiętam, całe szczęście dużo ich było.

19. Jak wygląda Pana typowy dzień?

Rozumiem, że chodzi o inwestowanie? Zaczynam od porcji wiadomości, analiz, kalendarz makro. Przegląd par, sytuacji. Kreślenie pierwszych kresek, strategii. Potem już klikanie. W międzyczasie obowiązkowa przerwa na spacer i lunch. Przed monitorami do ok. 18-ej. Potem doglądam jeszcze swojego starego biznesu, nie ma to jak przyzwyczajenie… Wieczorem to już czas na relaks, film i rodzinę. Weekendy to już tylko las i moje hobby.


   Wróć do referencji Klientów